29 wrz 2011

Miało być o „Generacji 1500”. Czy to już Pokolenie Zero?

Miało być o „Generacji 1500”.

1500 zł brutto czyli około 1100 zł netto. Dla studentów : 1100 zł co miesiąc dostajecie na
Wasze konto już po zabraniu podatków, ubezpieczenia i innych rzeczy ( tak, są jeszcze inne
rzeczy...). I to już jest Wasze, nikt Wam tego nie zabierze i możecie zrobić z tym co chcecie. Hip
Hip! Hurra! A co Wy chcecie z tym zrobić? Kino, restaurację, podróże, dobra płyta i książka, jakieś
prezenty najbliższym – to odpada, zapomnijcie. Ale za to nasz „ukochany kraj, umiłowany kraj”
proponuje takie rozrywki jak : kredyt hipoteczny z ratą (miesięczną, raty płaci się co miesiąc
studencie) na poziomie ok. 80% zarobków netto (a tak naprawdę to ok. 100% ale chciałem wlać w
Wasze serca trochę optymizmu) przez ok. 30 lat ( już rozumiecie dlaczego jest to najszczęśliwszy
okres w życiu każdego człowieka?), wysokie podatki pośrednie tzw. VAT, wysokie ceny energii,
wody, gazu (tu dochodzi jeszcze obowiązkowe niemalże coroczne misterium pod nazwą „ czy ruscy
nam zakręcą czy nie zakręcą, czyli rzecz o tym jak odwrócić uwagę od podwyżek noworocznych”),
wysokie ceny paliwa (w sensie im taniej na świecie tym drożej u nas), a przez to wysokie ceny
nawet podstawowych produktów spożywczych w tym chleba.

Przeczuwam, że w Waszych głowach, drodzy czytelnicy, pojawiają się myśli: nie, mnie to
nie dotknie, mam tyle pomysłów, że na pewno sobie poradzę, ja mam talent, znam języki, jak
skończę studia to na pewno będzie lepiej, kraj idzie do przodu i jest coraz lepiej...Wielu z Was ma
rację, że go to nie dotknie, bo muszę Wam jeszcze opowiedzieć o tym, że ta świetna „oferta pracy”
jest rozchwytywana i niektórzy nie dostąpią zaszczytu bycia wybrańcem i otrzymania tytułu
wykładowcy ale chemii w tesco. Oczywiście, są też tacy, którzy mają tatusiów, mamusie, wujków,
ciocie, kuzyna, ojca chrzestnego czy Bóg wie kogo na jakimś tam stanowisku troszkę wyższym lub
całkiem wysokim i dzięki temu część z Was może otrzymać pracę. Ale czemu mają się tym martwić
Ci co nie mają, i tu się pojawia jedno z magicznych słów naszych czasów, „znajomości”? Przecież
jak pokazały badania (w sensie wybory) nie wierzymy w żadne „układy” tylko nasze czyste serca
kierują się ku krainie raju – gospodarce wolnorynkowej i liberalnej, nastawionej na przedsiębiorce.
A jak się zapowiada nasze serca nadal są mocno związane z tym „szczęściem”, a umysły
zmanipulowane i na słowo „układ” reagują śmiechem, więc w najbliższym losowaniu stołków
grupa „jedynie mądrych i słusznych” ponownie odniesie zwycięstwo siejąc radość wszem i wkoło.

W znalezieniu pracy nie pomoże znajomość języków, przez co ma się rozumieć nie liczy się
znajomość komunikatywna angielskiego, tylko może pomóc niemalże biegła niemieckiego, wszak
graniczymy z Republiką Federalną Niemiec, a nie Wielką Brytanią (heelołłłł...). A ilu z Was kocha
ten język na tyle by zdawać z niego maturę i kontynuować na studiach? Ja kocham patriotów i
również uważam, że jako „pokonani” to oni powinni się uczyć polskiego, ale niestety między
innymi przez nasze odpowiedzi w „badaniach” (czyt. w wyborach) wychodzi na to, że „pokonani”
są jednym z najbogatszych krajów świata, a my mówiąc skromnie – nie jesteśmy jednym z
najbogatszych krajów świata.

Popatrzcie na środowisko w jakim sami żyjecie. Ilu z Was jest na roku? Ilu magistrów co
roku przybywa tylko z waszego kierunku? A dla ilu z nich jest praca w zawodzie? Dla mniej niż
10%. Nie zapominajmy, że nasz kraj nie jest jakimś poletkiem naukowym i nie potrzebujemy
milionów magistrów, a raczej milionów ludzi do pracy fizycznej. I dlatego na naszym rynku pracy
zachodzą dwa bardzo niepokojące zjawiska.

Pierwsze to bardzo duża liczba kandydatów z wykształceniem wyższym ale bez żadnego
doświadczenia, którzy wysyłają swoje CV na każde lepsze stanowisko byle tylko skądś się
odezwali, co skutkuje, że pracodawca dostaje ok. 200 ofert na jedno miejsce pracy (a pamiętacie jak
straszne wydawało się to, że na Wasz wymarzony kierunek studiów było 10 osób na miejsce?) Taki
wybór wśród kandydatów sprawia, że bardzo duża część zostaje już odrzucona na starcie, a
pozostałej można zaproponować gorsze warunki płacowe (jak Pan/Pani nie chce to nie, mamy
jeszcze 20 kandydatów, która to weźmie z pocałowaniem ręki). Skutek tego zjawiska to brak
podnoszenia wynagrodzenia dla pracowników i zwiększanie wymagań oraz obowiązków.

Drugie zjawisko to zniechęcenie, które przychodzi po ok. 3 miesiącach poszukiwania pracy.
Decydujemy się wtedy przyjąć pracę, która nie spełnia naszych oczekiwań, krótko mówiąc nie jest
to nasza wymarzona praca. Dlatego w sklepie na kasie siedzi osoba z wyższym wykształceniem, na
hali produkcyjnej palety przerzuca inżynier z magistrem itd. Zawsze każda taka osoba zakłada, że
jest to sytuacja przejściowa, która wkrótce się zmieni i jeszcze przez miesiąc będzie odpowiadać na
kolejne oferty wysyłając swoje CV, a potem przyzwyczai się do miejsca i ludzi, do sytuacji i
zarobków, i praca tymczasowa stanie się jej stałą pracą (założenie rodziny również nie będzie
skłaniało do ryzykownego zachowania, czyli do zmiany znanego miejsca pracy na nowe nieznane).
Ale wbrew pozorom nie są to osoby całkowicie przegrane. Wynagrodzenie na „produkcji” lub dla
kasjerki w sklepie powoli rośnie i już teraz można spotkać osoby, które zarabiają po dwóch latach
pracy te 2 tys na rękę. A dla przykładu pani z apteki, czyli mgr farmacji po ciężkich studiach może
liczyć na wynagrodzenie rzędu 3,5 tys na rękę (w dobrej aptece, bo może być zdecydowanie mniej)
robiąc to samo co kasjerka w żabce, podając produkt z półki i go kasując.

Te zjawiska prowadzą do jednego. W naszym kraju brak jest klasy średniej. Klasa średnia
swoją nazwę bierze od tego, że jest średnio wykształcona. Ludzie z tej klasy społecznej mogą
wykonywać pracę fizyczną i umysłową, a nawet mogą zajmować niższe szczeble kadry
menadżerskiej. Taka osoba bardzo szybko nabywa doświadczenia oraz standardów, gdyż zaczyna
pracę mając ok. 20 lat więc gdy studenci kończą naukę oni mają już za sobą pięcioletnie
doświadczenie. Oczywiście mówimy o krajach wysoko rozwiniętych, nie o naszej pięknej polskiej
ziemi. Klasa średnia charakteryzuje się: kredytem hipotecznym nie trwającym dłużej niż 15 lat
(średnio 10 lat), własnym samochodem (nie na kredyt) dla obu małżonków, dwójką dzieci,
corocznymi 2 tygodniowymi wczasami w kraju lub zagranicą. Tak to wygląda „na zachodzie”. A u
Nas? Sami wiecie...

Konkluzja „z dupy”. Nie popieram kiboli. To są debile. Ale pewien marginalny polityk
naszego kraju powiedział prawdziwą i piękną rzecz : "kibice to ostatnia grupa społeczna w Polsce,
której chce się jeszcze wychodzić na ulice” (Janusz Korwin Mikke). „Jak sobie pościelisz tak się
wyśpisz”.

PS. Nie popieram PiS, PO ani J. K. Mikke oraz żadnej innej opcji politycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz